RSTstatystyki rowerowe bikestats.pl

Statystyki

  • ogólem: 2893.72 km
  • w terenie: 1127.16 km (38.95%)
  • czas: 10d 01h 24m
  • średnia: 10.28 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Rowery

Szukaj

Znajomi

Archiwum

Linki

Wro

Czwartek, 13 czerwca 2013 | dodano:14.06.2013





Delikatne kręcenie po wro.

Dane wycieczki:
Km:25.00Km teren:0.00 Czas:02:00km/h:12.50
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Specialized Pitch Comp

BM Głuszyca

Sobota, 8 czerwca 2013 | dodano:10.06.2013





Jako że pogoda nas nie rozpieszcza ostatnimi czasy, jakikolwiek wyjazd w teren stał pod znakiem zapytania, dlatego zdecydowałem się wziąć udział w maratonie. Szczęśliwie trafem wyścig odbywał się w miejscowości, którą chciałem w najbliższym czasie odwiedzić w celu popedałowania. Głuszyca to wieś położona 80km od Wrocławia w pobliżu gór Suchych i Sowich. Wybrałem dystans Mega, profil trasy prezentuje się tak:
Profil trasy © bikemaraton.com.pl

Mapka © bikemaraton.com.pl

Start jest o 11. O 8:30 wystartowaliśmy z Wrocławia w składzie ja, Agatka i Mateusz. Chwilę przed 10 byliśmy na miejscu. Odebraliśmy numery z chipami i kit startowy w którym znajdowły się dwie paczki chrupek, szybernaście ulotek i talon na paszę. Czasu starczyło na rozpakowanie rowerów, przebranie i oddanie płynu wytworzonego w nerkach.
Unpacking © amela

Na starcie spotkałem Królika i Bartka. Królik jak sama nazwa wskazuje jest koniem i chce jechać dystans Giga, no to powo chłopaku z budyniu :) Punktualnie o 11:14 wystartowaliśmy. Grupa rozciągała się długo, pierwsze 20km jechaliśmy dość gęsto. Pierwsze 11km to praktycznie sam podjazd. Pierwszy zjazd i pojawia się rogal na twarzy, jak dla mnie mogłoby być już cały czas w dół :) Trasa jest ciekawa, czasem jedziemy szeroką szutrówką, czasem wpadamy w singla, zjazdy są technicznie bardzo łatwe (nikt nie sprowadza) ale i tak udaje się przeskoczyć sporo oczek do przodu (co na podjeździe wraca do stanu uprzedniego). Po rozjedzie na mini grupa praktycznie się nie przetasowuje, każdy jedzie na swojej pozycji. Tuż za rozjazdem wita nan spora ścianka do podjechania, a raczej podprowadzenia. Jest na tyle wąsko, że cieżko się minąć. Na trzydziestym kilometrze łapie mnie taki głód, że ciężko się skupić na jeździe. Nic dziwnego, śniadanie jadłem o 7 rano a jest 14. Do bufetu jeszcze 7km... Żele zjadłem a w zasadzie wypiłem bo okazały się być syropami. Wody mi nie brakuje ale głodu wodą nie oszukam. Dołączam do jakiejś wesołej drużyny i jedziemy chwilę razem. Gadając zapominam trochę o głodzie. Bufet coraz bliżej. Kawałek zjazdu i jest, widzę namiot i pierdyliard kubków na glebie. Wciągam banany, wafle, suszone morele, wafle banany pomarańcze wszystko wciągam jak odkurzacz. Napełniam bukłak coby płynu nie zabrakło do mety i po 10 minutach jestem znowu na szlaku. Jadę powoli, byle podjazd z młynka bo inaczej jakoś ciężko - wiem jestem parówa. Do mety zostało niecałe 20km, na szczęście spora część w dół więc ta część trasy mija relatywnie szybko.
Jedzonko © amela

Brudas © amela

Spakowany © amela

Podsumowując, wyścig bardzo fajny, jak na moją kondycję trochę za długi znaczy się jest nad czym pracować. Organizacja imprezy bez zarzutu, wyniki online, sms z wynikiem dostałem zaraz po przekroczeniu mety, trasa bardzo dobrze oznaczona. Pogoda dopisała, burza przeszła 10km z boku i dzięki Bogu bo jadąc w deszczu bym się zarżnął całkowicie. Generalnie było bardzo pozytywnie :)

Galeria
Relacja w TVP:


Dane wycieczki:
Km:56.00Km teren:56.00 Czas:05:18km/h:10.57
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:192(100%)HRavg152( 79%)
Kalorie: 3089kcalPodjazdy:1700mRower:

Ojcowski Park Narodowy i okolice

Piątek, 31 maja 2013 | dodano:05.06.2013





W większości po asfaltach, jedno podejście w terenie (gliniaste błoto) wystarczyło żeby rower zasyfił się jak nigdy dotąd. Do tej pory napęd wydaje dziwne odgłosy...

Dane wycieczki:
Km:40.00Km teren:0.00 Czas:03:00km/h:13.33
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Specialized Pitch Comp

Rychleby

Sobota, 18 maja 2013 | dodano:04.06.2013





Ujmę ten wyjazd w dwóch słowach: Super Flow.

Dane wycieczki:
Km:43.00Km teren:43.00 Czas:06:04km/h:7.09
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:1792mRower:Specialized Pitch Comp

Ślęża na dżdżysto

Czwartek, 9 maja 2013 | dodano:09.05.2013





Treningowy wypad na Ślężę. Niestety złapała nas burza i udało się podjechać tylko 3 razy.

Każdy ma jakiegoś Pitcha © rst




Dane wycieczki:
Km:16.00Km teren:16.00 Czas:02:18km/h:6.96
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:182( 94%)HRavg160( 83%)
Kalorie: 1347kcalPodjazdy:1050mRower:Specialized Pitch Comp

Monte Altissimo

Piątek, 3 maja 2013 | dodano:05.05.2013







Dane wycieczki:
Km:18.00Km teren:0.00 Czas:03:36km/h:5.00
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Specialized Pitch Comp

Monte Stivo

Czwartek, 2 maja 2013 | dodano:05.05.2013





Kolejny dzień i kolejna wycieczka. Dojechali do nas kolejni pedałowie więc jedziemy większą epiką. Tym razem planujemy wjechać na Monte Stivo, 1800m n.p.m. Początek jak zwykle asfaltową serpentyną, poźniej wjeżdżamy na anaconda trail i jest ciekawiej choć to tylko podjazd. Po drodze mija nas sporo austrowęgrów i oprawców germańskiego ducha w ciuszkach za milion euro i na najświeższym sprzęcie. Po krótkim postoju ruszamy dalej, podjazd wyjątkowo nam się dłuży mimo, że nie jest ciężki. W Santa Barbara zatrzymujemy się na kawę i ciastko i spotykamy znajomych którzy podjechali od innej strony. Jesteśmy na 1150m n.p.m. więc jeszcze kawałek podjazdu przed nami. Od około 1600m n.p.m pojawia się śnieg, robi się wyraźnie chłodniej. Mgła zasłania panoramę ale za to jest klimatycznie. Na górze czekamy na całą brygadę, wciągamy kanapki zakłądamy ochraniacze. Szlak jeszcze trochę trawersuje i jest kilka miejsc gdzie musimy wnieść rowery. Dalej zaczyna się całkiem fajny singiel, szkoda tylko że śnieg uniemożliwia normalną jazdę. Co chwila schodzimy z rowerów żeby przdrzeć się przez łatę śniegu. Niżej jest trochę lepiej, ten kawałek singla byłby naprawdę fajny gdyby nie ten białe ustrojstwo. Kawałek jedziemy po szerokiej szutrówce, można się fajnie rozpędzić a rower pływa w luźnych kamieniach. Poźniej trasa robi się bardziej kamienista, można puścić heble, kamienie same wytracają prędkość. Zjazd zajmuje nam niespełna 2h, zjeżdżamy do Arco i dalej asfaltem do Rivy. Jak zwykle banany nie schodzą z twarzy :)



Dane wycieczki:
Km:43.00Km teren:25.00 Czas:06:41km/h:6.43
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Specialized Pitch Comp

Sentiero del Paloni

Środa, 1 maja 2013 | dodano:01.05.2013





Trip z założenia miał być lajtowy. Szukaliśmy trasy z przewyżeniami poniżej 1000m. Nie udało nam się znaleźć żadnego gotowca więc trasa była improwizowana. Przejechaliśmy całe wybrzeże w kierunku Torbole. Dalej droga prowadziła asfaltem.
Wybrzeże © rst

Wybrzeże © rst

Wybrzeże © rst

Jedziemy kawałek asfaltem jednak decydujemy się zawrócić ponieważ wg mapy nie ma w pobliżu żadnego zjazdu na ścieżkę. Chwila szukania drogi i wracamy do Torbole gdzie zaczyna się szlak.
Żona na szlaku © rst

Mąż żony © rst

Na rozwidleniu wybieramy zły szlak i za kilkaset metrów pojawiają się schody.
Schodki © rst

Stairs © rst

Die Treppe © rst

Widoczki z kładki © rst

Jesteśmy na ok 300m. n. p. m. Zjeżdżamy szeroką szutrówką, według mapy zaraz powinniśmy odbić na lewo jednak przeoczyliśmy zjazd i dojeżdżamy do miejsca gdzie droga jest zablokowana z powodu budowy. Decydujemy się wrócić i poszukać zjazdu który minęliśmy. Nie było trudno przeoczyć ten szlak gdyż był częściowo zarośniety. Zapowiada się 10 minut ostrego wpychania, ścieżka jest prostopadła do poziomic, 60m przewyższenia na odcinku ok 120m. Aga wysiadła, poprzednie wycieczki dały o sobie znać, więć muszę wrócić także po jej rower. Gdyby nie kolczaste krzaki wpych byłby całkiem znośny. Ok, teraz ma być trochę płaskiego i w dół... Coś chyba źle popaczałem na mapę bo przed nami kolejne 90m wpychu, tym razem nie idze tak gładko bo oprócz stromizny przeszkadzają jeszcze kamienie i ostre zakręty. Zasapany i mokry jak szczur w końcu docieram do miejsca skąd zaczyna się zjazd, niestety jeszcze rower Agatki czeka na mnie na dole... To 150m wpychania zmęczyło mnie bardziej niż całodzienna wycieczka. Na pocieszenie teraz już tylko w dół.
Uroczy singielek © rst





Dane wycieczki:
Km:30.00Km teren:12.00 Czas:05:04km/h:5.92
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Specialized Pitch Comp

Lago di Tenno - Monte Misone

Wtorek, 30 kwietnia 2013 | dodano:07.05.2013





Drugiego dnia padało więc pojechaliśmy do Verony obejrzeć balkon na którym stała Julia i kilka innych ciekawych miejsc. Zregenerowani zaczęliśmy obmyślać plan kolejnej wyrypy. Padło na Monte Misone - 1700m. n. p. m. Tym razem uzbrojeni w trackery, mapy cyfrowe i ślady gpx czuliśmy się bardziej pewnie.

Uzypełnianie płynów © rst

Jest dżdżysto ale liczymy na poprawę pogody. Nasz cel znajduje się na północ od Rivy, znaczna część podjazdu to asfaltowa droga.
Asfalt, asfalt, asfalt... © rst

Widoczek © rst

Asfalt © rst

Ciasne włoskie uliczki © rst

Widoczek © rst

I dla urozmaicenia kawałek asfaltem © rst

Po niespełna dwóch godzinach dojeżdżamy do Lago di Tenno. Tutaj czekamy na reszte ludzików, w międzyczasie wciągając jakąś kanapkę.
Co ja pacze ? © rst

Co Ty żeś znowu wykombinował ? © rst

W tym miejscu nasza drużyna się rozłącza. Prawdziwi mężczyźni jadą dalej ze swoimi kobietami a pedały ruszają zdobyć kolejny szczyt. Tak więc z Królikiem i Adamem jedziemy dalej sami.
Lago di Tenno © rst

Przed nami 8km płaskiego asfaltu a następnie prawie 1000m w górę na odcinku 8km. Podjazd jest znośny choć czasami muszę zejść z roweru żeby plecy odpoczęły. W tym czasie mogę cyknąć jakąś fotkę, na przykład taką:
Trochę nie ostre ale who cares ? © rst

Albo taką:
Gdzie strumyk płynie z wolna... © rst

Najebiaj Adam, jesteś milion sto osiemdziesiąty © rst

Drogowznak © rst

Podjazd zajął nam 1h i 40 min, na górze wciągamy żele, batony, kanapki i krokusy, popijamy wszystko dużą ilością wody i ruszamy, teraz już tylko w dół ! No prawie :) Szlak chwilami trawersuje, jeszcze kilka razy trzeba coś podejść lub podjechać ale zabawa już tuż tuż. Zjazd jest trudny, duża ilość luźnych kamieni różnych rozmiarów, uskoki, agrafki itd.
Adam jedzie jak sie patrzy, Królik patrzy jak się jedzie © rst

Królik zjazdowy © rst

Zaliczyłem jedno OTB, na szczęście kask był na miejscu, później jeszcze jeden awaryjny lot również bez skutków ubocznych.
W dolnych partiach jest trochę łatwiej przez co można jechać szybciej i trochę sobie poużywać. Po raz kolejny wracamy do hotelu z bananami na twarzy :)



Dane wycieczki:
Km:52.00Km teren:20.00 Czas:06:52km/h:7.57
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:2152mRower:Specialized Pitch Comp

Lago di Ledro - Monte Carone

Niedziela, 28 kwietnia 2013 | dodano:06.05.2013





Na majówkę wybraliśmy się nad jezioro Garda we Włoszech. Zatrzymaliśmy się w miejscowości Riva del Garda, która leży na północnym brzegu jeziora. Z balkonu naszego apartamentu mamy ładny widok na góry, które nas otaczają. Taki widok przy porannej kawie pozytywnie nastraja na całodzienne wycieczki.
Poranny widoczek z balkonu © rst

Na pierwszy dzień wybraliśmy trasę w strone jeziora Lago di Ledro, wycieczka z założenia ma być lekka, coby się trochę rozjeździć. Wyjeżdzamy grupą sześciu osób, reszta ma dołączyć później.
Pierwsza część trasy to łagodny podjazd z pięknymi widokami przez co jedziemy dosyć powoli rozgladając się na wszystkie strony.
Widok na centrum Rivy © rst

Jesteśmy coraz wyżej © rst

Widok w drugą stronę © rst

Tunele © rst

Aga na podjeździe © rst

Aga vs podjazd 1:0 © rst

Krótki odpoczynek © rst

Pierwsze 15km zajmuje nam ponad 2h, podjeżdżamy na ok 700m. Nad jeziorem Ledro zatrzymujemy się na lody. Tutaj dołącza do nas druga część ekipy. Po krótkiej przerwie pada propozycja przedłużenia wycieczki. Nie chcemy zjeżdżać ta samą drogą co wjechaliśmy, zresztą nie byłby to zbyt ciekawy zjazd (asfalt, szuter i beton) więc z Królikiem i Adamem decydujemy się wjechać na ok 1300m. Pierwsze 500m wysokości idzie dość szybko, chociaż nachylenie jest takie, że bez trudu można lizać mostek (prędkościomierz Adama pokazuje 0km/h...). Niestety nie udało mi się całego podjazdu zrobić w siodle. Dojeżdżamy do miejsca gdzie tracimy orientacje.
Tutaj troche posiedzimy... © rst

Szukamy drogi © rst

Prawie 2h zajmuje nam ustalenie gdzie jesteśmy i pomimo, że pojechaliśmy dobrze i wszystkie mapy wskazują że ścieżka powinna iść dalej kręcimy sie w kółko nie wiedząc gdzie jechać. W koncu za jednym z domów znajdujemy drogę, nie wiem jak to się stało, że nie widzieliśmy tego wcześniej. Kolejne 100m przewyższenia zajmuje nam pół godziny, ponieważ cały czas upewniamu się czy dobrze jedziemy. Wyjmowanie i rozkładanie papierowej mapy jest strasznie upierdliwe i czasochłonne. Zaczyna się robić szaro, nie mamy czołówek ani innych świecących ustrojstw. Do zjechania zostało 1300m w dół. Kierujemy się na miejscowość Pragasina. Zjazd jest kamienisty, techniczny. Luźne kamienie utrudniają wytracanie prędkości. W jednym miejscu musimy sprowadzić - półka skalna wysokości około metra, chwilę rozkminiamy jak to przejechać jednak w tej chwili uznajemy wyższość natury i odpuszczamy. Taka mała lekcja pokory. Od Pragasiny jedziemy asfaltową serpentyną, tutaj można rozwinąć prędkość, jednak jest na tyle ciemno że trzeba uważać. Adam prawie ląduje na masce samochodu, który niespodziewanie pojawił się za ostrym zakrętem. Wycieczka dobiega końca, towarzyszy nam smród przypieczonych klocków hamulcowych.



Dane wycieczki:
Km:41.00Km teren:20.00 Czas:07:21km/h:5.58
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:1592mRower:Specialized Pitch Comp

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl