EMTB Enduro Mieroszów
Sobota, 13 lipca 2013 | dodano:14.07.2013
Od dawna chciałem wystartować w zawodach enduro i w końcu się udało. Pojechaliśmy w czwórkę ja z Agą, Michał oraz Dominika. Dziewczyny nie startowały ale jechały tą samą trasę. Wyścig odbył się w Mieroszowie. Był to ostatni etap tegorocznego EMTB Enduro jednocześnie uznawany za najtrudniejszy technicznie. Pomimo, że nie byłem na poprzednich etapach trudno mi się z tym nie zgodzić. Wyścig był podzielony na 7 OS'ów, do klasyfikacji były brane tylko czasy z odcinków specjalnych. Prolog czyli OS1 startował z wzniesienia w centrum miasta a kończył się w rynku. Odcinek krótki lecz urozmaicony pszeszkodami w postaci schodków. Po ukończeniu pierwszego odcinka zostaliśmy powitani przez burmistrza miasta oraz wysłuchaliśmy kilka słów od organizatorów. Stąd całą grupą ruszyliśmy na start kolejnego odcinka. W tym momencie grupa się mocno rozciągnęła. OS2 był rozgrzewką przed tym co czekało na nas później, umiarkowanie stromy i z podłożem, które zapewniało całkiem dobrą przyczepność. Zaskoczeniem był tylko jeden zakręt o 90 stopni, w którego trzeba było wjechać ze stromej ścianki. Teraz czeka nas najdłuższa dojazdówka dzisiejszego dnia, pierwszy kawałek jedziemy asfaltem, później wjeżdżamy do lasu. Trasa jest fajna i czuje się jak na wycieczce. Jedziemy jako jedni z pierwszych, Agatka z Dominiką muszą czekać aż wszyscy zawodnicy ukończą OS'a, dopiero wtedy mogą zjechać. OS3 to odcinek, który jechałem tydzień temu więc mniej więcej wiem co na nas czeka. Okazuje się, że tylko dwie osoby są przed nami (co oczywiście nie ma nic wspólnego z klasyfikacja). Po krótkim acz ostrym wpychaniu wciągamy batony i jedziemy dalej. Pierwszy kawałek piecem, później stromy podjaz, który jakoś wyleciał mi z głowy. Skończyło się wpychaniem, bo siodło w dole, zresztą i tak dla mnie ta ścianka jest nie do podjechania. Kawałek w dół i znowu pod górę, kawałek w siodle, reszta wpych (tydzien temu to wjechałem na stojąco, dziś nie było pary). Szybko wskakuje na rower i dojeżdżam do mety. To był odcinek mocno interwałowy, ciężko powiedzieć czego było więcej, podjazdu czy zjazdu. Chwilę gadamy z jednym z organizatorów i jedziemy dalej. Na czwórce musimy chwilę poczekać bo reszta stawki jest sporo w tyle. Mamy czas na pogawędki o patykach. Ok gonimy dalej. Początek jest fajny jednak już za chwilę zaczyna sie hardcore. Do tej pory nie wiem jak to przejechałem, podłoże nie zapewniało żadnej przyczeponości, stromofchooj niesamowity, uskoki takie, że miałem śmierć w oczach, klamka parzy bo zaciśnięcie przodu skończy się katapultą. Po jednym dropie tyłek wciągneło mi między koło a siodło, zawiecha się skompresowała i dostałem takiego strzała w kichy że przez chwilę się zastanawiałem czy dojade do mety. Nastepnę agrafki na sypkim melafirze pozwoliły mi szybko zapomnieć o bólu, rowerem zamiatało na lewo i prawo, jednym słowem rodeo. Przed jednym zakrętem musiałem się katapultować efektownym fikołkiem. Jeszcze kilka ostrych zjazdoskrętów i jestem na mecie. Uf było ciężko. Tutaj robimy kolejną dłuższą przerwę bo na kolejnym OS'ie jeszcze nikogo nie ma. Dojeżdżają kolejni uczestnicy, organizator daje sygnał, że możemy ruszać dalej więc ruszamy. OS5 zaczyna się trawersem, później trochę w dół i ścianka do podprowadzenia. Dalej stromo podobnie jak na czwórce ale sesnowniejsza przyczepność. Jest ciaśniej niż na poprzednim fragmencie, więcej drzew do omijania. Na dole nie czekamy praktycznie w ogole, lecimy na szóstkę. Okazało się, że jest trochę skrócona. Wycinka uniemożłiwiłaby dojazd na planowany start. Chyba nic nas już nie może zaskoczyć, stromiej być nie może, trudniej też sobie cięzko wyobrazić. Jadąc na start ostatniego OS'a spotykamy dziewczyny. Aga ze spuchniętą wargą i poobijanymi nogami. Po czwartym OS'ie, który musiały w większości sprowadzić zdecydowały się na powrót do bazy. Jedziemy na ostatni odcienk. Nie przeciągając ubieram kask, okular i lecę w dół. Zaczyna się stromo, później trochę się wypłaszcza, kilka ciasnych zakrętów, ostatnia szeroka szutrówka i koniec! Udało się ukończyć bez poważniejszego dzwona i bez snejka, czego się najbardziej obawiałem.
Impreza bardzo fajna, odcinki wymagające, uczące pokory i motywujące do ćwieczenia skilla. Klimacik świetny, nic tylko jeździć na kolejne edycje.
Trochę wyników:
Miejsce: 31/74
OS1: 1:21:760
OS2: 2:27:740
OS3: 7:45:780
OS4: 4:39:540
OS5: 3:58:320
OS6: 2:25:960
OS7: 2:50:220
Suma odcinków: 25:30:300
Linki do galerii:
01
02
03
Filmiki:
OS01-Prolog
OS2
OS4
OS5
OS6
OS7
Impreza bardzo fajna, odcinki wymagające, uczące pokory i motywujące do ćwieczenia skilla. Klimacik świetny, nic tylko jeździć na kolejne edycje.
OS1 - Prolog© krzysztof s.
Michał vel Szczurski© krzysztof s.
Trochę wyników:
Miejsce: 31/74
OS1: 1:21:760
OS2: 2:27:740
OS3: 7:45:780
OS4: 4:39:540
OS5: 3:58:320
OS6: 2:25:960
OS7: 2:50:220
Suma odcinków: 25:30:300
Linki do galerii:
01
02
03
Filmiki:
OS01-Prolog
OS2
OS4
OS5
OS6
OS7
Dane wycieczki:
Km: | 36.00 | Km teren: | 30.00 | Czas: | 06:00 | km/h: | 6.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Specialized Pitch Comp |
Komentarze
No brawo, jak na pierwszy start to chyba super wynik :).
MKTB - 18:56 czwartek, 18 lipca 2013 | linkuj
Komentuj