Sentiero del Paloni
Środa, 1 maja 2013 | dodano:01.05.2013
Trip z założenia miał być lajtowy. Szukaliśmy trasy z przewyżeniami poniżej 1000m. Nie udało nam się znaleźć żadnego gotowca więc trasa była improwizowana. Przejechaliśmy całe wybrzeże w kierunku Torbole. Dalej droga prowadziła asfaltem.
Jedziemy kawałek asfaltem jednak decydujemy się zawrócić ponieważ wg mapy nie ma w pobliżu żadnego zjazdu na ścieżkę. Chwila szukania drogi i wracamy do Torbole gdzie zaczyna się szlak.
Na rozwidleniu wybieramy zły szlak i za kilkaset metrów pojawiają się schody.
Jesteśmy na ok 300m. n. p. m. Zjeżdżamy szeroką szutrówką, według mapy zaraz powinniśmy odbić na lewo jednak przeoczyliśmy zjazd i dojeżdżamy do miejsca gdzie droga jest zablokowana z powodu budowy. Decydujemy się wrócić i poszukać zjazdu który minęliśmy. Nie było trudno przeoczyć ten szlak gdyż był częściowo zarośniety. Zapowiada się 10 minut ostrego wpychania, ścieżka jest prostopadła do poziomic, 60m przewyższenia na odcinku ok 120m. Aga wysiadła, poprzednie wycieczki dały o sobie znać, więć muszę wrócić także po jej rower. Gdyby nie kolczaste krzaki wpych byłby całkiem znośny. Ok, teraz ma być trochę płaskiego i w dół... Coś chyba źle popaczałem na mapę bo przed nami kolejne 90m wpychu, tym razem nie idze tak gładko bo oprócz stromizny przeszkadzają jeszcze kamienie i ostre zakręty. Zasapany i mokry jak szczur w końcu docieram do miejsca skąd zaczyna się zjazd, niestety jeszcze rower Agatki czeka na mnie na dole... To 150m wpychania zmęczyło mnie bardziej niż całodzienna wycieczka. Na pocieszenie teraz już tylko w dół.
Wybrzeże© rst
Wybrzeże© rst
Wybrzeże© rst
Jedziemy kawałek asfaltem jednak decydujemy się zawrócić ponieważ wg mapy nie ma w pobliżu żadnego zjazdu na ścieżkę. Chwila szukania drogi i wracamy do Torbole gdzie zaczyna się szlak.
Żona na szlaku© rst
Mąż żony© rst
Na rozwidleniu wybieramy zły szlak i za kilkaset metrów pojawiają się schody.
Schodki© rst
Stairs© rst
Die Treppe© rst
Widoczki z kładki© rst
Jesteśmy na ok 300m. n. p. m. Zjeżdżamy szeroką szutrówką, według mapy zaraz powinniśmy odbić na lewo jednak przeoczyliśmy zjazd i dojeżdżamy do miejsca gdzie droga jest zablokowana z powodu budowy. Decydujemy się wrócić i poszukać zjazdu który minęliśmy. Nie było trudno przeoczyć ten szlak gdyż był częściowo zarośniety. Zapowiada się 10 minut ostrego wpychania, ścieżka jest prostopadła do poziomic, 60m przewyższenia na odcinku ok 120m. Aga wysiadła, poprzednie wycieczki dały o sobie znać, więć muszę wrócić także po jej rower. Gdyby nie kolczaste krzaki wpych byłby całkiem znośny. Ok, teraz ma być trochę płaskiego i w dół... Coś chyba źle popaczałem na mapę bo przed nami kolejne 90m wpychu, tym razem nie idze tak gładko bo oprócz stromizny przeszkadzają jeszcze kamienie i ostre zakręty. Zasapany i mokry jak szczur w końcu docieram do miejsca skąd zaczyna się zjazd, niestety jeszcze rower Agatki czeka na mnie na dole... To 150m wpychania zmęczyło mnie bardziej niż całodzienna wycieczka. Na pocieszenie teraz już tylko w dół.
Uroczy singielek© rst
Dane wycieczki:
Km: | 30.00 | Km teren: | 12.00 | Czas: | 05:04 | km/h: | 5.92 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Specialized Pitch Comp |
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj