I Grand Prix Hrubieszowa - pierwszy start w wyścigu.
Wtorek, 1 maja 2012 | dodano:09.07.2012
3 dni po ślubie wujek Agatki zaproponował mi start w wyścigu tzw. czasówce co nie mówiło mi zbyt wiele. W temacie szosy nie jestem zbyt obeznany, wiem że rowery szosowe mają dziwnie wąskie opony, kierownice wygięte jak baranie rogi oraz że można na nich szybko jechać. Pierwszy wyścig w życiu, pierwszy raz w spd, pierwszy raz po ślubie. Zarówno rower jak i odzież zostały mi pożyczone, miałem jedynie swoje skrpetki. Po wylosowaniu numerów zaczęliśmy przygotowania.
Samochodem udaliśmy się na miejsce startu. Chwilę obczajałem "z czym się je" spd. Nie ma tragedii z wpinaniem i wypinaniem.
Ruszamy na krótką rozgrzewkę, robimy ok 16km zapoznając się z trasą. Rower dziwnie lekko jedzie, nie to co endurak, oporów toczenia prawie nie ma, o dziwo da się kręcić blatem 50T. Jest trochę gorąco i bezwietrznie. Wracamy do auta, gdyż zbliża się godzina startów. Trzeba wciągnąć jakieś węgle i uzupełnić H2O. Za chwilę start. Pierwszy jedzie Krzyś, pomagam mu przy starcie żeby mógł ruszyć "wpięty". Kilka minut później startuje ja. Po 500m wyprzedzam traktor z czyczepką (dżizas, skąd traktor na wsi ?!?). Po kilku minutach łapie mnie kolka ale szybko puszcza. Nie mam doświadczenia, licznika ani nikogo przed sobą to nie wiem czy jadę szybko. Za chwilę wyprzedza mnie pierwszy zawodnik w kosmicznym kasku i z kosmiczną prędkością. Już wiem jak się czuł kierowca traktorka gdy go brałem na pełnej. Już wiem, że jadę wolno, a przynajmniej nieszybko. Wyprzedziło mnie jeszcze kilku zawodników, vis a vis Krzyś informuje mnie, że do końca został 1km, no to końcówa....sił starczyło może na 600m, przed metą fotka na pamiątkę.
Ostatni nie byłem to już jakiś sukces :) Czas 31:54:46. Wracamy.
Przypinanie numerów© MKTB
Samochodem udaliśmy się na miejsce startu. Chwilę obczajałem "z czym się je" spd. Nie ma tragedii z wpinaniem i wypinaniem.
Na placu manewrowym :)© MKTB
Ruszamy na krótką rozgrzewkę, robimy ok 16km zapoznając się z trasą. Rower dziwnie lekko jedzie, nie to co endurak, oporów toczenia prawie nie ma, o dziwo da się kręcić blatem 50T. Jest trochę gorąco i bezwietrznie. Wracamy do auta, gdyż zbliża się godzina startów. Trzeba wciągnąć jakieś węgle i uzupełnić H2O. Za chwilę start. Pierwszy jedzie Krzyś, pomagam mu przy starcie żeby mógł ruszyć "wpięty". Kilka minut później startuje ja. Po 500m wyprzedzam traktor z czyczepką (dżizas, skąd traktor na wsi ?!?). Po kilku minutach łapie mnie kolka ale szybko puszcza. Nie mam doświadczenia, licznika ani nikogo przed sobą to nie wiem czy jadę szybko. Za chwilę wyprzedza mnie pierwszy zawodnik w kosmicznym kasku i z kosmiczną prędkością. Już wiem jak się czuł kierowca traktorka gdy go brałem na pełnej. Już wiem, że jadę wolno, a przynajmniej nieszybko. Wyprzedziło mnie jeszcze kilku zawodników, vis a vis Krzyś informuje mnie, że do końca został 1km, no to końcówa....sił starczyło może na 600m, przed metą fotka na pamiątkę.
Fotka z mety© MKTB
Ostatni nie byłem to już jakiś sukces :) Czas 31:54:46. Wracamy.
Dane wycieczki:
Km: | 17.50 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:32 | km/h: | 32.81 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 30.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Merida |
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj